Halo, w którą stronę?

Wakacje. 
Priorytety? Praca, nie praktyki. Wreszcie ulga, nie żałuję, że zaczęłam właśnie od tej strony. Czuję się dobrze, to jest chyba ten komfort psychiczny, gdy nie myślisz o wszystkich nieprzyjemnych obowiązkach. I wbrew oczekiwaniom- nie napiszę ani zdania o tym, jak moje życie zmienia się, gdy zakładam biały kitel, słuchawki i czuję się takim "och ach medykiem". Nie jest tak.
Swoją drogą nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła sobie komplikować życia, dlatego gdy zaczęłam już twardo stąpać po tej obcej dla mnie ziemi, pomyślałam sobie, że przeniosę się na studia bliżej domu.  Rozważam wszystkie za i przeciw, szperam w sylabusach , regulaminach i ofertach mieszkań .  Dochodząc do wniosku, że lepszej okazji na przenosiny nigdy w życiu już mieć nie będę stwierdziłam, że a co mi tam! Spróbuję. Powodem wcale nie jest to, że jest tak ciężko i źle, ale że nie widzę sensu komplikować sobie życie jeszcze bardziej zważywszy na fakt, że studia same w sobie są trudne.  Z drugiej strony jednak boję się, że  decyzja jaką podejmę może być strzałem w kolano,  tego boję się najbardziej. „ Bez względu jednak co wybierzesz, czy wrócisz, czy tam zostaniesz życzę ci, byś te 4 lata studiów przeżyła zupełnie inaczej niż do tej pory. Byś nigdy nie dała się zmienić, byś nie zamykała się, tylko wciąż chciała wychodzić do ludzi. Na Boga, dziewczyno! Już nigdy nie będziesz miała 21 lat!”- jak policzek w twarz, albo inaczej- jak kubeł zimnej wody w upalny dzień.  Po części w moim przekonaniu utwierdziły mnie również słowa Papieża Franciszka skierowane podczas Światowych Dni Młodzieży. 
 „ Bóg przychodzi, aby złamać nasze zamknięcia, przychodzi, aby otworzyć drzwi naszego życia, naszych wizji, naszych spojrzeń. Bóg przychodzi, aby otworzyć wszystko, co ciebie zamyka. Zaprasza cię, abyś marzył, chce ci pokazać, że świat, w którym jesteś, może być inny. Tak to jest: jeśli nie dasz z siebie tego, co w tobie najlepsze, świat nie będzie inny. To jest wyzwanie.”
 Podjęcie każdej decyzji będzie boleć, ale trzeba być odpowiedzialnym i brać na barki wszystko, co się  z tym niesie. Najbardziej jednak boli to, gdy niczego nie jest się pewnym. W szczególności tego, czego chce się od życia.
 
S. 


Komentarze

  1. Przeczytałam Twoje wpisy i pomyślałam, że tak wiele w nich mnie, że to aż niemożliwe.
    Decyzja podjęta? Przenosisz się? Uda się to w ogóle załatwić?
    (Ciekawość mnie zżera, gdzie dom, a gdzie studia. W którą stronę ruszyłaś tych 500km.)
    Bądź dzielna i nie poddawaj się. Jestem na tej trasie nieco dalej, niż Ty - nie myśl, że wątpliwości się skończyły. Czasami myślę, że nie skończą się nigdy. I, o ironio, zaczyna do mnie docierać, że to może być nasza przewaga nad innymi, wcale nie słabość.

    Ściskam serdecznie, karu@vp.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grażyna kontra medycyna

Why so serious?

bądź odważna