mosty
Schodząc z Mostu Elżbiety udaliśmy się w górę schodami, które doprowadzić miały nas prosto na Wzgórze Gellerta. Wybraliśmy się tam wieczorową porą, by móc podziwiać nieziemsko oświetlone mosty łączące Budę i Peszt. Zresztą... nie tylko mosty. Siedliśmy sobie trochę dalej od grupy nadgorliwych turystów z baaardzo dalekiego wschodu, którzy swoimi selfiestick'ami nie tylko zasłaniali widoki, ale psuli tę niemalże sakralną atmosferę. Cóż, pal licho Azjatów. Siedliśmy i rozmawialiśmy- o wszystkim i o niczym. Nic odkrywczego, tematy nigdy nie kończą się w grupie przyjaciół. Jednak uświadomiło mi to, że nigdy nie czułam- ani na pewno długo jeszcze nie poczuję- takiej swobody rozmawiając np. z kimś ze studiów.
"Właśnie tak by to wyglądało, gdybyśmy byli w jednym mieście". Ale nie da się. Czasami niektórych rzeczy się nie da. I nie będzie się dało.
Czy mam kolejne 2 lata- ba! a nawet 4- spędzić na użalaniu się, że coś takiego spotkało akurat mnie, że studia mnie zgasiły, że każdy idzie do przodu tylko ja- najbardziej pokrzywdzona ze wszystkich pokrzywdzonych- stoję w miejscu, a nawet się cofam? Czy przez kolejne 2 lata mam być (przepraszam za wyrażenie) taką przestraszoną, zamuloną, nieogarniętą pipą jak teraz?! Przecież to nigdy nie byłam ja. To jest niedorzeczne, by sprowadzać się do poziomu własnej beznadziei.
Nie napiszę, że teraz nowa ja, że od października siłka, basen i zmieniam swoje życie o 180 stopni. Znając życie niewiele się zmieni. Lepiej jest mi nie oczekiwać niczego. Ani nikogo.
Moim celem jest po prostu nie koncentrować całej swojej uwagi na studiach, a więcej czytać książek innych niż opasłe podręczniki, szukać mnóstwa tanich lotów, intensywniej uczyć się języka i wyprowadzać psa na dłuższe spacery. ;)
W głośniczkach: Ben Howard- "Small things"
Dobrej nocy!
"Właśnie tak by to wyglądało, gdybyśmy byli w jednym mieście". Ale nie da się. Czasami niektórych rzeczy się nie da. I nie będzie się dało.
Czy mam kolejne 2 lata- ba! a nawet 4- spędzić na użalaniu się, że coś takiego spotkało akurat mnie, że studia mnie zgasiły, że każdy idzie do przodu tylko ja- najbardziej pokrzywdzona ze wszystkich pokrzywdzonych- stoję w miejscu, a nawet się cofam? Czy przez kolejne 2 lata mam być (przepraszam za wyrażenie) taką przestraszoną, zamuloną, nieogarniętą pipą jak teraz?! Przecież to nigdy nie byłam ja. To jest niedorzeczne, by sprowadzać się do poziomu własnej beznadziei.
Nie napiszę, że teraz nowa ja, że od października siłka, basen i zmieniam swoje życie o 180 stopni. Znając życie niewiele się zmieni. Lepiej jest mi nie oczekiwać niczego. Ani nikogo.
Moim celem jest po prostu nie koncentrować całej swojej uwagi na studiach, a więcej czytać książek innych niż opasłe podręczniki, szukać mnóstwa tanich lotów, intensywniej uczyć się języka i wyprowadzać psa na dłuższe spacery. ;)
W głośniczkach: Ben Howard- "Small things"
Dobrej nocy!

I to mi się podoba! Banalna, ale jak prawdziwa, teoria małych kroczków :)
OdpowiedzUsuń