Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Grażyna kontra medycyna

 Byle do świąt, potem byle do majówki, byle do wakacji... Nic nie cieszy tak mocno jak połowa semestru za pasem.  Myślałam, że tak czasochłonny i pracowity semestr jak czwarty w Bydgoszczy już nigdy nie będzie miał miejsca. I jak to przystało na "człowieka porażki"- myliłam się. :D Oprócz farmakologii, nefrologii, reumatologii, pulmonologii z ftyzjatrią, dermatologii, pediatrii i gastroenterologii (uff...) plan zajęły mi jeszcze różnice programowe (patomorfologia taka wspaniała) i dwa fakultety. Efekt? Codzienne powroty z uczelni między 16.00 a 18.00. Nici z mojej  szkoły językowej i siłowni. Ech... nawet obiadów nie chce mi się gotować, a od miesiąca moim największym marzeniem jest upiec sernik. Czy to tak wiele? R.I.P 2 my youth, jak to śpiewali sobie the Neighbourhood.   W chwilach takich jak te zastanawiam się, czy to jest naprawdę aż tyle warte. Chyba wszyscy moi znajomi przeżywają w tym momencie kryzys egzystencjalny podobnej rangi. Już nawet nie liczę...

bądź odważna

Prawie rok temu byłam bardzo przestraszonym dziewczęciem. Głupim dziewczęciem, które chyba nie do końca potrafiło być sobą z obawy, że nie przyjmą go w obcym miejscu, nie polubią,  nie zaakceptują. Bardzo dużo kosztuje mnie napisanie tego, jednak postanowiłam zrobić to, bo może komuś pomoże się odnaleźć-  jestem pewna, że nie tylko ja błądziłam i na siłę szukałam swojej drogi. Najgorzej wspominam swój pierwszy rok. W zasadzie opuszczenie rodzinnego gniazdka i wędrówka na studia tak daleko od domu była mi na rękę. Pójście dalej niż miasto wojewódzkie kojarzyło się z pewnym prestiżem (szkoda tylko, że miasto które wybrałam, było podobną "dziurą"). Do czasu. Nie miałam tam nikogo znajomego, więc wylądowałam w mieszkaniu z dziewczyną, z którą zupełnie nie potrafiłam się dogadać. Kompletnie inne poglądy na życie i  studia  całkowicie nas poróżniły. Ja- wychowywana w konserwatywnej rodzinie- niejednokrotnie nasłuchałam się jak dziecinna potrafię być. Może tak, może srak....